Wspinaczka to sport, w którym aktywowane jest prawie całe ciało. Wymaga zarówno siły, wytrzymałości, kondycji, jak i gibkości. Atutem wspinacza jest tężyzna fizyczna, ale również siła psychiczna, opanowanie, by w trudnych sytuacjach nie dać się ponieść emocjom. Niestety bez odpowiedniego przygotowania fizycznego i prawidłowej techniki wspinania dość często zdarzają się kontuzje, najczęściej przeciążeniowe.
Sam jestem zapaleńcem tego sportu od blisko 11 lat. Przez tak długi czas doświadczyłem oczywiście kilku urazów, dzięki czemu miałem okazję przekonać się, jak wygląda rekonwalescencja po danej kontuzji.
Najczęstsze kontuzje we wspinaczce biorą się z przeciążeń ścięgien w kończynie górnej, jednak czasem zdarzają się również urazy kostki i kolana. Do najpowszechniejszych dolegliwości należą:
- zapalenie ścięgna zginaczy przedramienia (ból promieniujący zazwyczaj od podstawy palca do przedramienia),
- naderwania troczka zginaczy w palcu (ból pojawia się głównie podczas obciążania palca, zazwyczaj w okolicach pierwszego zgięcia palca, w poważnych sytuacjach ścięgno zaczyna wystawać),
- łokieć tenisisty/ golfisty (zapalenie przyczepu mięśni zginaczy i prostowników w łokciu, ból łokcia),
- zespół kanału nadgarstka (ból nadgarstka w wyniku zaburzenia napięcia mięśni przedramienia),
- przeciążenia stożka rotatorów (ból barku wynikający przeciążenia mięśni stabilizujących bark).
W większości wyżej wymienione dolegliwości wynikają z błędów technicznych, braku odpowiedniej rozgrzewki i ignorowania pierwszych objawów bólowych. Przerwa w treningach prawdopodobnie przyniesie chwilową ulgę, jednak nie jest wystarczająca, gdyż po powrocie do aktywności dolegliwości będą powracać. W takiej sytuacji potrzebna będzie odpowiednia terapia oraz poinstruowanie pacjenta odnośnie intensywności treningów oraz ćwiczeń, które poprawią sprawność kończyny górnej. Po wyleczeniu kontuzji pomocne będą również treningi uzupełniające, mające na celu wzmocnienie słabych stref w ciele pacjenta, tak by po powrocie do sportu kontuzje już nie nawracały.
Do zobaczenia w gabinecie.
Michał Oczachowski
